Co słychać u „słynnej kozy z Milanówka”.

10.07 dyżurny Straży Miejskiej został powiadomiony przez mieszkankę o zwierzęciu, które potrzebuje pomocy funkcjonariuszy. Omawianym zwierzęciem miała być koza, która zaplątała się w smycz na terenie jednej z posesji w Milanówku. Patrol niezwłocznie udał się pod wskazany adres. Na miejscu zastano opisane zwierzę. Tylne racice były zawinięte w smycz automatyczną typu „flexi”. W czasie czynności prowadzonych przez funkcjonariusza Straży Miejskiej, kończyny zostały odplątane przez właściciela. Po uwolnieniu kończyn zwierzęcia, dalsze zadania strażnika skupiały się na rozmowie z właścicielem i weryfikacji warunków przetrzymywania zwierzęcia. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że zarówno opiekun kozy jak i obecna na miejscu zgłaszająca mieli sobie dużo do powiedzenia. Właściciel przedstawiał historię uratowania „pupila”, a zgłaszająca krzykiem wydawała właścicielowi polecenia. Takie sytuacje mogą powodować nie tylko wydłużenie podejmowanych czynności. Nerwowa atmosfera może prowadzić do znacznego ograniczenia przekazywanych wiadomości.

Portale społecznościowe obiegła informacja, że strażnicy miejscy zakończyli czynności na miejscu i wszystko było zgodne z prawem. Działania obecnego na miejscu funkcjonariusza sprowadzały się do zdobycia jak największej ilości danych, dotyczących warunków bytowych zwierzęcia. Czynności obligatoryjnie dokumentowane są w notatniku służbowym oraz notatce, mającej status dokumentu urzędowego. Notatka, uwzględniająca okoliczności podjętej interwencji inicjuje dalsze czynności – w tym przypadku dalszą kontrolę i zalecenia, co do opieki nad zwierzęciem.

Już następnego dnia tj. 11.07 strażnicy wraz z pracownikiem Referatu Ochrony Środowiska i Gospodarki Zielenią udali się na miejsce, aby dokładniej zbadać sprawę i porozmawiać z właścicielem w spokojniejszej atmosferze. W trakcie wykonywania kontroli obecni na miejscu byli również inspektorzy Fundacji „Międzynarodowy Ruch na rzecz Zwierząt VIVA!”. Stwierdzone uchybienia nie były rażące, a życiu i zdrowiu zwierzęcia nie zagrażało bezpośrednie niebezpieczeństwo. Fakt zaplątania kopyt miał charakter incydentalny. Zwierzę było w dobrej kondycji i nie posiadało obrażeń. Wydano zalecenia co do zmiany niektórych aspektów opieki. Właściciel kozy zobowiązał się zastosować do wytycznych, co formalnie potwierdził podpisem na protokole.

Każda taka interwencja wzbudza wiele emocji zarówno po stronie osób zgłaszających, którym nie jest obojętny los zwierząt, jak i po stronie właścicieli, którzy troszcząc się o swoich pupili nie zawsze są w stanie ich dopilnować. Dokumentowanie faktu znęcania się nad zwierzęciem bywa niekiedy bardzo żmudną procedurą. To,  że na pierwszej interwencji odpowiednie organy nie odbierają zwierzęcia nie jest ich złą wolą. Przepisy prawa jasno precyzują nie tylko uprawnienia podmiotów, ale także formę dokumentowania czynności i algorytm ich podejmowania. Na terenie Milanówka w zdecydowanej większości przypadków to Strażnicy Miejscy są „pierwszą linią”, która jest informowana o nieprawidłowościach, związanych z opieką nad czworonogami. Dane jednoznacznie wskazują, że w naszym mieście z każdym rokiem zwiększa się liczba interwencji podejmowanych w stosunku do zwierząt i ich właścicieli. Wynika to również z faktu, że Straż Miejska jest do dyspozycji mieszkańców 24 godziny na dobę. W interesie formacji jest, aby każda czynność była podejmowana nie tylko zgodnie z procedurą, ale przede wszystkim z poszanowaniem godności i praw zwierząt. Zalecenia ujęte w protokole będą komisyjnie skontrolowane przy udziale Straży Miejskiej, pracownika Referatu Ochrony Środowiska i Gospodarki Zielenią oraz inspektorów Fundacji.

Za udział w czynnościach serdecznie dziękujemy inspektorom Fundacji „Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva!”